- Mamo, mamo... - woła kilkuletnia dziewczynka do swojej mamy, która wygląda jakby była jej starszą siostrą.
- Co jest kochanie? - zapytała, kucając obok swojej córki.
- Ten pan jest smutny. - wskazała palcem na starszego mężczyznę.
- A ten... - kobieta spojrzała w kierunku ławki w parku, na której siedział bezdomny 50-latek. - Dlaczego uważasz, że jest smutny? - zapytała córkę.
- Bo co chwila patrzy na jakieś zdjęcie i ociera łzy. - mała dziewczynka spojrzała na matkę, a w jej oczach widać było współczucie.
- Skarbie, ale to nie jest nasza sprawa. - chciała stamtąd odejść.
- Dlaczego? A może pójdę z nim porozmawiać? - uśmiechnęła się - Sama mówisz, że czasem poprawiam ci humor.
- Ale to tak nie działa... - pogłaskała ją po głowie.
- Czemu? - natychmiastowo posmutniała.
- Czasem ludzie wolą być sami gdy są smutni, ponieważ muszą wiele spraw przemyśleć. Ten pan patrzy na zdjęcie być może swojej córki albo żony za którą tęskni. Nie wiemy tego, ale wiesz czym można wiele zdziałać dla innych? - popatrzyła na jej twarz, pełną zaciekawienia o tym co do niej mówi. Mała dziewczynka na znak niewiedzy pokręciła przecząco głową.
- Uśmiechem.
- Nie rozumiem. - odparła.
- To tak jakbyś była bardzo smutna, a ja bym się uśmiechnęła tak szeroko do ciebie, to jest zarażające, ty to odwzajemnisz...i będziesz rozsyłać ten sygnał dla innych. Oni będą się choć trochę mniej smucić, gdy zobaczą że nie wszystko jest takie złe, że trzeba doceniać to co się ma. Ludzie zbyt mało się śmieją, bo mają zbyt dużo problemów, ale trzeba im w jakimś sensie dać iskrę nadziei na lepszy dzień. Rozumiesz? Małym czynem można zdziałać czasem bardzo dużo.
- Tak mamuś, to zaczynamy akcję "uszczęśliwianie świata". - roześmiana przytuliła się do matki.
- Co jest kochanie? - zapytała, kucając obok swojej córki.
- Ten pan jest smutny. - wskazała palcem na starszego mężczyznę.
- A ten... - kobieta spojrzała w kierunku ławki w parku, na której siedział bezdomny 50-latek. - Dlaczego uważasz, że jest smutny? - zapytała córkę.
- Bo co chwila patrzy na jakieś zdjęcie i ociera łzy. - mała dziewczynka spojrzała na matkę, a w jej oczach widać było współczucie.
- Skarbie, ale to nie jest nasza sprawa. - chciała stamtąd odejść.
- Dlaczego? A może pójdę z nim porozmawiać? - uśmiechnęła się - Sama mówisz, że czasem poprawiam ci humor.
- Ale to tak nie działa... - pogłaskała ją po głowie.
- Czemu? - natychmiastowo posmutniała.
- Czasem ludzie wolą być sami gdy są smutni, ponieważ muszą wiele spraw przemyśleć. Ten pan patrzy na zdjęcie być może swojej córki albo żony za którą tęskni. Nie wiemy tego, ale wiesz czym można wiele zdziałać dla innych? - popatrzyła na jej twarz, pełną zaciekawienia o tym co do niej mówi. Mała dziewczynka na znak niewiedzy pokręciła przecząco głową.
- Uśmiechem.
- Nie rozumiem. - odparła.
- To tak jakbyś była bardzo smutna, a ja bym się uśmiechnęła tak szeroko do ciebie, to jest zarażające, ty to odwzajemnisz...i będziesz rozsyłać ten sygnał dla innych. Oni będą się choć trochę mniej smucić, gdy zobaczą że nie wszystko jest takie złe, że trzeba doceniać to co się ma. Ludzie zbyt mało się śmieją, bo mają zbyt dużo problemów, ale trzeba im w jakimś sensie dać iskrę nadziei na lepszy dzień. Rozumiesz? Małym czynem można zdziałać czasem bardzo dużo.
- Tak mamuś, to zaczynamy akcję "uszczęśliwianie świata". - roześmiana przytuliła się do matki.
Ps. Jaka jest Wasza filozofia?:)
Zapraszam także na mojego 2 blooga: anonym-marzycielka.blogspot.com